Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Zmiany w gminie zaczynamy od urzędu". Wywiad z nowym wójtem Dusznik - Romanem Bogusiem

Paulina Śliwa
Paulina Śliwa
Historia po 25 latach wywołała mnie do odpowiedzi – mówi Roman Boguś
Historia po 25 latach wywołała mnie do odpowiedzi – mówi Roman Boguś Paulina Śliwa
Roman Boguś - nowy wójt Dusznik to ekonomista z “rodziny rewolucyjnej”. Chce uwolnienia kompetencyjności pracowników i decentralizacji władzy w urzędzie. Bezpieczeństwo budżetu to jeden z priorytetów.

Jest Pan ekonomistą. To na pewno przydatne na stanowisku wójta. Wspominał Pan jednak, że miał również przygodę z dziennikarstwem? Jak to wyglądało?
Studiowałem filologię klasyczną na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracowałem wtedy w “Gazecie Poznańskiej”. Między innymi tłumaczyłem tam depesze agencji prasowych. Wcześniej prowadziłem także audycje muzyczne w radiu studenckim. Moja przygoda z dziennikarstwem miała jednak charakter wyłącznie hobbystyczny. Ukończyłem Wyższą Szkołę Bankową w Poznaniu, jestem też licencjonowanym maklerem papierów wartościowych. Pracując w banku przez ostatnich 17 lat współpracowałem z samorządami. Te doświadczenia stanowią dla mnie swego rodzaju bazę fachową, choć nie ukrywam, że doświadczenie dziennikarskie i studia klasyczne też bardzo mi się w tej nowej roli przydają.

Dlaczego zdecydował się Pan startować w tych wyborach?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy się trochę cofnąć w czasie. Trzeba powiedzieć, że byliśmy “rodziną rewolucyjną” – ilekroć odbywały się jakieś zmiany w państwie, w gminie, zaangażowana była w to moja rodzina. W 1980 r. mama założyła w Gminnej Spółdzielni w Dusznikach zakładowe koło “Solidarności”. To się skończyło rok później, kiedy wprowadzono stan wojenny. W 1989 r. “Solidarność” odrodziła się. Pracowałem wtedy przy czerwcowych wyborach do sejmu. Byłem także zaangażowany w późniejsze, pierwsze wybory samorządowe. Potem odszedłem nieco od czynnej polityki. Przez kilkanaście lat pracy w banku zdobywałem niezwykle cenne doświadczenie. Myślałem: Robię coś dla innych, mógłbym to przecież zrobić również dla swojej gminy. A swoisty “asumpt metafizyczny” pojawił się, kiedy moje dzieci mi powiedziały, że one chcą mieszkać
w Dusznikach. Pomyślałem więc, że skoro moje dzieci tego chcą, to może ja bym spróbował wykorzystać to, czego się nauczyłem w banku, w kontaktach z samorządami, w praktyce. I to jest powód bardzo osobisty. Poza tym, biorąc pod uwagę to wszystko, co powiedziałem wcześniej, poczułem, że historia po 25 latach wywołała mnie do odpowiedzi.

To była trudna kampania?Spodziewał się Pan zwycięstwa?
To była moja pierwsza kampania. Owszem, była męcząca, ale nie na tyle, by mnie wyczerpać. Mój organizm zniósł ją dobrze. Czułem, że mieszkańcy mi zaufają. Nie byłem pewien, ale intuicyjnie spodziewałem się, że mogę wygrać.

Jakie są pierwsze decyzje nowego wójta Dusznik? Czy wprowadzane są jakieś zmiany w urzędzie?
Zmiany są wprowadzane. Chodzi mi przede wszystkim o uwolnienie kompetencyjności pracowników. Chcę im pokazać, że od nich bardzo wiele zależy. Energia jest w ludziach ukryta, trzeba ją tylko wydobyć. Moim celem jest, aby na tyle, na ile pozwalają na to przepisy, władza w gminie była zdecentralizowana.

Jak to wygląda w praktyce?
Pracownicy mają przypisany zakres obowiązków i decyzje powinny być podejmowane już na ich poziomie kompetencyjności. Miałem już spotkania z pracownikami; myślę, że jasno przedstawiłem wtedy swoje intencje: pracownicy nie powinni bać się podejmowania tych decyzji.

Przed wyborami mówił Pan o kondycji finansowej gminy. Co Pan może na ten temat powiedzieć w tej chwili?
Mam taki zwyczaj, że każda moja opinia, dotycząca sytuacji ekonomicznej jakiegokolwiek podmiotu, zawsze opiera się na oficjalnych dokumentach upublicznych lub udostępnionych przez ten podmiot (np. firmę lub samorząd). W trakcie kampanii byłem wierny tej zasadzie. Pojawiły się wtedy głosy, że zadłużenie wynosi gminy kształtuje się na bezpiecznym poziomie około 30%. Z uporem maniaka tłumaczyłem wtedy, że ten wskaźnik już nie obowiązuje. Bezpieczny poziom zadłużenia jednostki samorządu terytorialnego określa się całkowicie inaczej. I niebezpieczeństwo nie kryje się wcale w bieżącym, czy też kolejnym budżecie, ale w budżetach, które będą uchwalane za 2-3 lata, kiedy skumulują się płatności z tytułu zadłużenia gminy. Potwierdzam to, co mówiłem wcześniej: moim celem będzie to, aby budżet gminy Duszniki był budżetem bezpiecznym, aby jak najwcześniej podjąć działania, które pomogą wyeliminować zagrożenia. Budżet musi uwzględniać możliwość sfinansowania nagłych wydatków związanych z niekorzystnymi zdarzeniami i to zarówno na poziomie gminy, jak i w skali kraju. Proszę pamiętać także, że ostatecznie to radni uchwalają budżet, a wójt odpowiada za jego realizację. Ponieważ jesteśmy przed sesją budżetową i zbieramy dopiero wstępne informacje o realizacji budżetu za roku 2014, nie będę w chwili obecnej wchodził w szczegóły.

Jakie są Pana priorytety w inwestycjach?
W przyszłym roku i w latach następnych w Dusznikach istotne będą przede wszystkim inwestycje w utrzymanie i rewitalizację istniejącej infrastruktury. Chodzi tu oczywiście o remonty, naprawy, czy też rozbudowę tej infrastruktury. Ważna będzie troska o to, aby to co już funkcjonuje od lat i wymaga pilnych remontów mogło funkcjonować dalej. Podkreślić trzeba, że teraz budżet dostajemy niejako w schedzie. Autorskim budżetem samorządu tej kadencji będzie tak naprawdę dopiero budżet przyszłoroczny.

W Dusznikach będzie budżet obywatelski?
Z powodów, o których powiedziałem przed chwilą, budżet obywatelski w Dusznikach pojawi się w roku 2016.
Były wójt podpisał umowę o kredyt na poziomie ponad 4 mln zł. Na co zostaną wydane te pieniądze?
Kredyt ten nie zostanie uruchomiony w całości. A te środki, które zostaną uruchomione przeznaczone będą w części na spłatę istniejącego już zadłużenia gminy oraz wyłącznie na wydatki inwestycyjne gminy – przede wszystkim na budowę przedszkola.

Gorącym tematem kampanii wyborczej była farma wiatrowa...
Swoje zdanie na ten temat przedstawiłem jasno i dobitnie w czasie trwania tej kampanii. Znam też przeważające opinie mieszkańców gminy, a w zarządzaniu gminą zdanie jej mieszkańców będzie miało dla mnie wartość najwyższą. Wszystko, co dotyczy problemu wiatraków w naszej gminie będzie miało charakter jawny. Nie chciałbym też, żeby dyskusja o wiatrakach została sprowadzona do dyskusji o odnawialnych źródłach energii, bo to nie jest i nie będzie problemem naszej gminy. Korzystając z tej okazji chciałby poinformować Czytelników, że w Urzędzie Gminy, z inicjatywy firmy Continental Wind Partners odbyło się spotkanie z przedstawicielami tej firmy. Uczestniczyłem w tym spotkaniu wraz z Panią Skarbnik. Było to spotkanie kurtuazyjne, mające charakter prezentacji firmy. W jego toku nie padły żadne deklaracje, ani nie poczyniono żadnych ustaleń.

Rozmawiała Paulina Śliwa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto