Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bracia Kurkowi zabiorą mieszkania?

Robert Poczekaj
Sprawa została w ostatnim czasie nagłośniona. Od czasu wypowiedzi Burmistrza Jarosława Przewoźnego podczas posiedzenia komisji Rady Miejskiej i kilka dni później podczas sesji, podgrzały poziom dyskusji mieszkańców Pniew. Burmistrz poinformował radnych o otrzymanym w lipcu piśmie Bractwa Kurkowego. W piśmie, pod którym widnieją podpisy starszego bractwa i jego skarbnika znajduje się wypowiedzenie umowy zawartej pomiędzy gminą, a bractwem.

Umowa przewidywała przekazanie w bezpłatne użytkowanie części terenów bractwa kurkowego wraz z zabudowaniami (budynki przy ul. ks. Maciejewskiego). Smaczku sprawie dodaje fakt, że umowę po stronie gminy podpisywał m.in. ówczesny burmistrz Michał Chojara, który obecnie jako starszy bractwa wspomnianą umowę wypowiedział.
- Tekst wypowiedzenia nie zawierał jakiejkolwiek formy zachęty do podjęcia negocjacji, była tam tylko informacja o wypowiedzeniu umowy - informuje burmistrz Jarosław Przewoźny.
Burmistrz tym samym tłumaczy dlaczego o wypowiedzeniu umowy tak późno poinformowana została rada. Licząc na refleksję braci czekał na propozycję jakiegoś innego rozwiązania. Taka propozycja jednak nie nadeszła, zbliża się czas, w którym gmina musi podjąć jakieś działania. Na mocy powiem umowy, to gmina Pniewy zobowiązana jest, tu niestety zapis umowy jest delikatnie mówiąc niejednoznaczny. Z jednej strony bowiem wg zapisu gmina przywrócić budynki do stanu niepogorszonego, z drugiej jednak, kilka punktów dalej mówi się o konieczności usunięcia i rozbiórki budynków powstałych bez zgody bractwa.
To początek trudności. Budynki pierwotnie wybudowano na potrzeby stacjonujących wojsk sowieckich. Oczywiście nikt się wtedy posiadaniem stosownych pozwoleń nie fatygował. Działo to się na gruncie formalnie będącym własnością bractwa. Później zamieszkiwali tam przez długie lata Romowie. Podczas podpisania umowy nie został podpisany protokół przekazania. Trudno przywrócić do stanu niepogorszonego, gdy brak jakichkolwiek przesłanek jaki to miałby być stan.
Nie to jednak stało się zarzewiem konfliktu. Mieszkający tam ludzie, burmistrz Przewoźny szacuje ich liczbę na 30 osób, w konsekwencji zerwania umowy musieliby gdzieś się podziać. Obowiązek ten spada na gminę. Sentyment, przywiązanie, a co równie ważne zainwestowane pieniądze w polepszeniu standardu tych mieszkań z pewnością przyczyniły się do wzburzenia nie tylko mieszkańców spornego terenu.
Wobec złożonego wypowiedzenia burmistrz musi sprawę rozwiązać do końca roku. Na braci kurkowych spada cały ciężar winy. Część z braci jest zaskoczona takim działaniem. Podejmują się rozmów. W miniony poniedziałek bracia Marcin Idziak i Michał Piechocki udają się do burmistrza szukać dobrego rozwiązania tej sprawy. Jeszcze tego samego dnia zwołane jest posiedzenie Rady Bractwa.
Mimo, że tydzień wcześniej rozmawialiśmy o potrzebie spotkania, konkretny termin nie został określony. Na niecałe dwie godziny przed spotkaniem otrzymałem sms z przypomnieniem o zebraniu. Sęk w tym, że żadnego wcześniej nie było. To pokazuje chyba jak wielką trudność mają bracia z dochowaniem przejrzystej komunikacji.
Podczas zebrania brat Chojara informował, że ich działanie wynikało z decyzji podjętej przez braci na walnym zebraniu wszystkich członków. Bractwo zamierza pozyskać fundusze na gruntowny remont strzelnicy. Zgłaszano w związku z tym potrzebę uporządkowania spornego terenu. Bracia zgodnie tłumaczyli, że nie było ich intencją usuwanie nikogo z mieszkań, a epitety przyrównujące ich do czyścicieli kamienic są dalece krzywdzące.
Przyznano jednak rację, że sformułowanie pisma jest conajmniej niefortunne. Nie było w nim pola na jakiekolwiek negocjacje. Brak przemyślenia konsekwencji tak sformułowanego pisma uderzył tak naprawdę w wizerunek bractwa.
Na zebraniu podjęto uchwałę. Bracia chcą szukać polubownego rozwiązania sporu i deklarują wstrzymanie egzekucji zapisów do czasu prowadzonych negocjacji.
- Ta umowa była niekorzystna dla dwóch stron - przyznał ku zdziwieniu zebranych starszy bractwa.
Dobrze, że w końcu przyszła refleksja i być może znajdzie się dobra forma rozwiązania tego konfliktu.
Rację można przyznać w tej sprawie przede wszystkim sekretarzowi bractwa Marcinowi Idziakowi.
- Zawsze warto usiąść i rozmawiać. Tego z pewnością tu zabrakło - mówił sekretarz podczas poniedziałkowego zebrania.
Cieszy jawiący się na horyzoncie pozytywny finał tej sprawy. Warto jednak faktycznie usiąść i wspólnie zastanowić się nad konsekwencjami działań. To zdarzenie mimo braku znamion szkodliwego działania kłopotliwie długo jeszcze może odbijać się na wizerunku bractwa.

Dalszy ciąg sprawy opisujemy w najbliższym piątkowym wydaniu Dnia Szamotulskiego

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pniewy.naszemiasto.pl Nasze Miasto